Avon, preparat do demakijażu oczu z odżywką
Stali czytelnicy bloga, a także osoby, które zerknęły na etykiety wiedzą, że bardzo lubię kosmetyki firmy Avon. Korzystając z promocji w jednym z poprzednich katalogów kupiłam zachwalany przez Agnieszkę (Szmaragdowe oczko) preparat do demakijażu oczu z odżywką. Zużyłam już jedno opakowanie, drugie jest zużyte do połowy, zatem mogę stwierdzić, że produkt został przeze mnie przetestowany na wszelkie możliwe sposoby i napisać jego pełną recenzję :)
W poręcznej buteleczce mieści się 150 ml produktu o gęstej konsystencji przypominającej mleczko.
W miarę upływu czasu i preparatu jego wydobycie z plastikowej, twardej buteleczki staje się problematyczne. Rozwiązaniem jest stawianie produktu 'do góry nogami'. Warto wspomnieć, że opakowanie jest zaopatrzone w dozownik z dziurką, który pozwala na kontrolowanie ilości wydobywającego się produktu.
Przy okazji ostatniego postu ze zużyciami kosmetycznymi grudnia i stycznia wspomniałam, że preparat początkowo zauroczył mnie na tyle, że postanowiłam kupić kolejne opakowanie. Z czasem zaczęłam zauważać minusy, które produkt również posiada. Zacznijmy jednak od początku, czyli zalet :)
Z całą pewnością rzęsy są w lepszej kondycji, zaczęły same się unosić od nasady, co sprawia, że wydaje się ich więcej. Preparat dobrze usuwa makijaż, czasami nawet ten wodoodporny nie stanowi dla niego większego problemu. Kolejnymi zaletami produktu jest brak zapachu, brak tłustej warstwy po demakijażu i niska cena w porównaniu do wydajności ( w promocji ok. 7 zł).
Czytając powyższe pewnie zaczniecie się zastanawiać, czemu się czepiam, skoro produkt wydaje się bez wad? Paradoksalnie, po zużyciu jednego opakowania zaczęłam zauważać, że rzęsy zaczęły mnie opuszczać. Dosłownie. Na waciku zaczęły pojawiać się pojedyncze rzęsy, a zaznaczę, że nie pocieram oczu, a czekam cierpliwie aż preparat sam rozprawi się z makijażem. Dodatkowo, jeśli choć odrobina produktu dostanie się do oczu, szczypie je niemiłosiernie.
Jeżeli miałyście styczność z tym kosmetykiem, dajcie znać w komentarzach jak sprawdził się u Was :)
Pozdrawiam,
Kasia
Jak dla mnie nie nadaje się w ogóle do demakijażu oczu. Strasznie szczypie :(
OdpowiedzUsuńNo niestety, szczypie... :(
UsuńU mnie szczypał przez pierwszy tydzień używania, potem oczy przyzwyczaiły się na tyle, że mogę nim nawet posmarować gałkę oczną i nie odczuwam żadnych nieprzyjemności. Dlaczego męczyłam się z nim przez tydzień mimo że piekło jak cholera? Zauważyłam zbawienne działanie dla moich rzęs, podkręciły się i stały się grubsze. Z wypadaniem rzęs miałam problem nawet przed używaniem tego preparatu więc nie winie go za to, nie wypada mi ich więcej w trakcie stosowania więc nie mogę zgonić winy na niego (i w sumie ciekawi mnie czemu w ogóle gubię rzęsy...). U mnie produkt sprawdza się bardzo dobrze ale chyba znalazłam dla niego godnego przeciwnika... ;) Niestety jest droższy od Avonowego preparatu ale wydaje mi się, że przy okazji bardziej wydajny :) Nie długo wspomnę o nim na blogu :)
OdpowiedzUsuńMnie pomimo zużycia już całej buteleczki nadal szczypią oczy. Co do podkręcenia rzęs, to faktycznie efekt jest zauważalny, ale ich ubytek również...
UsuńBędę czekać na notkę :)
Jezeli mowa o tym produkcie to mnie też bardzo szczypał w oczy i je podrażnial. NAdodatek od samego początku wypadał mi dozownik przez co straciłam dośc duzo produktu, ale może to mi sie trafil trefny egzemplarz.Na początku oczywiscie byłam zachwycona bo cudownie zmywał makijaż nawet wodoodporny, a w dodatku kupiłam go tylko za niecałe 7 zł w promocji.Po jakimś czasie gdy produktu bylo około pół, konsystencja troszke sie zmieniła i mniej mnie zadowalał.Ogólnie za plus moge uznać cenę, zawartą tam witaminę i to że nie pozostawia tlustego filmu którego niecierpie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie jestem jedyną, którą po pewnym czasie rozczarował.
Usuńzużyłam kilka opakowań i bardzo lubiłam dopóki nie poznałam płynu micelarnego Be Beauty a potem innych :)
OdpowiedzUsuńChyba nie miałam go nigdy
OdpowiedzUsuńNie cierpię go.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie niestety - ja mam bardzo wrażliwe oczy, a jeśli piszesz, że on podrażnia to wolę nie wyobrażać sobie jak by się to skończyło u mnie :/
OdpowiedzUsuńNie miałam go jeszcze.
OdpowiedzUsuńRównież kupiłam go na promocji, i gdyby tak nie szczypał w oczy może skusiłabym sie na jeszcze jeden,ale niestety nawet za darmo bym nie wzieła
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś od nich preparat do demakijażu, ale nie sprawdzał się u mnie :)
OdpowiedzUsuńkiedyś bardzo często po niego sięgałam, teraz raczej wybieram płyn y micelarne
OdpowiedzUsuńNic specjalnego jak widać, zostaję przy moim micelu.
OdpowiedzUsuńnie mam zaufania do avon'owski kosmetyków do twarzy...
OdpowiedzUsuńNie przepadam za konsystencją mleczek, ale to co robi z rzęsami na pewno by go u mnie skreślił.
OdpowiedzUsuńMiałam go jakoś na początku studiów, czyli może z 5 lat temu. Czy leciały rzęsy - nie pamiętam, ale to szczypanie zapamiętałam ;)
OdpowiedzUsuńbardzo go nie lubię
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam ten produkt, nawet kilka butelek wykończyłam. Fajnie się u mnie sprawdzał:)
OdpowiedzUsuńjeśli powoduje wypadanie rzęs nie miałby u mnie niestety racji bytu...
OdpowiedzUsuńTeż go miałam,ale raczej do niego już nie wrócę :) Mam już swojego innego ulubieńca :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń