O 4 kosmetykach, które się u mnie nie sprawdziły
Zanim kupię jakikolwiek kosmetyk staram się wyszukać na jego temat informacje w internecie. Czasami jednak zdarza mi się popełnić zakup niekontrolowany, nieplanowany. Rezultaty są różne: trafiam na perełkę albo na kompletny bubel. Dzisiejszy post będzie obfitował w produkty, które mnie totalnie rozczarowały.
Kosmetyki, które zaraz Wam zaprezentuję pochodzą z różnych źródeł. Trzy z nich są produktami firm katalogowych, natomiast jeden jest produktem dostępnym stacjonarnie.
1. Mariza, Selective, Baza matująca pod makijaż
Produkt ani nie jest bazą, ani nie matuje. Makijaż nie utrzymuje się na tym produkcie dłużej, lecz paradoksalnie krócej. W normalnych warunkach mój makijaż utrzymuje się w stanie dobrym przez 9 godzin, oczywiście po 2 godzinach pojawia się błysk, który niweluję bibułką matującą. W przypadku tej bazy błyszczenie pojawia się po takim samym czasie, a makijaż utrzymuje się na twarzy w dobrym stanie przez 6 godzin, później zaczyna się ciastkować i spływać.... Niestety są to wyrzucone pieniądze w błoto.
2. Oriflame, Very Me, Just BB Bliss Balm w odcieniu Light
Krycie kosmetyk ma całkiem przyzwoite, co do trwałości niestety nie mogę się już wypowiedzieć. Dlaczego? Kolor light jest light przez całe 5 minut. Później przybiera barwę pomarańczowo-brązową sprawiając, że cała twarz (i kawałek szyi na której jest roztarty produkt) wygląda niekorzystnie i nasuwa na myśl tylko jedno: nieudaną przygodę z samoopalaczem. Szczęście w nieszczęściu, nie widziałam tego kosmetyku już w katalogu.
3. Avon, Invisible Light, Rozświetlający korektor w pędzelku
Nie nazwałabym tego produktu korektorem, rozświetlaczem i owszem. Nędznym, szybko zastygającym, trudnym do roztarcia i niewspółgrającym z kremem czy resztą makijażu, rozświetlaczem. Jego dziwna natura sprawia, że nie jestem w stanie znaleźć dla niego żadnego zastosowania...
4. Laura Conti, Zero Calorie wersja kokosowa
Działanie całkiem przyzwoite, zapach nawet przyjemny... przez pierwsze 5 dni po otwarciu. Obecnie kosmetyk jest otwarty 2 tydzień i nie jestem w stanie znieść tego smrodu. Smrodu zepsutego sztyftu ochronnego do ust, który przeleżał nie wiadomo jak długo w jakimś ciemnym zakamarku naszych szaf. Na swoje nieszczęście kupiłam razem z tym egzemplarzem 2 inne z tej samej firmy - mam nadzieję, że nie pójdą w śladami swojego cuchnącego brata.
Na chwilę obecną, to wszystkie kosmetyki, które w mojej ocenie zasługują na miano bubla. Koniecznie dajcie znać w komentarzach, czy znacie te produkty i jak się u Was sprawdziły. A może Wy trafiłyście na jakieś produkty, które należy omijać szerokim łukiem?
Pozdrawiam,
Kasia
Nie miałam żadnego kosmetyku z twoich bubli :)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście :)
UsuńMiałam tą pomadkę do ust i bardzo ją lubiłam. Może trafił Ci się felerny egzemplarz... :/
OdpowiedzUsuńDokładnie tą samą? Ja po tej przygodzie aż boję się otwierać inne wersje...
Usuńżadnego z nich na szczęście nie miałam,ale zapamiętam żeby obchodzić je z daleka :)
OdpowiedzUsuńmam kilka badziewi...jak śmierdzący wymiocinami żel pod prysznic Isany "anielski" :D albo śmierdzący zepsutym skwaśniałym kokosem peeling Alterry-a tak pięknie turkusowa tuba z kokosem i papają wyglądała,wyglądała,brr....
Słyszałam o tym żelu pod prysznic, że taki śmierdziuch z niego :P A peeling z Alterry i tak nie kusiłby mnie, bo raczej nie używam takich specyfików :P Jeden starcza mi na naprawdę długo :P
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć czego unikać :) Katalogowych zapewne i tak bym nie kupiła,bo już od dawna nic nie zamawiam.Natomiast sztyft miałam ,bodajże malina i nie doczekał tyle czasu nawet co u Ciebie bo...po kilku dniach się złamał:/
OdpowiedzUsuńMalinę miałam bardzo dawno temu i byłam z niej zadowolona :)
Usuńszkoda:( u mnie jutro taki kosmetyk:(
OdpowiedzUsuńZajrzę :)
UsuńNic z tego nie używałam ale będę mieć przestroge ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTeż nie miałam żadnego z nich
OdpowiedzUsuńCałe szczęście :)
UsuńNiestety zawsze trafi się jakiś bubel, ale dobrze że wiemy czego unikać :)
OdpowiedzUsuńNiestety, ale dzięki takim wpisom wiem, czego unikać, dlatego sama postanowiłam napisać o moich bublach :)
UsuńJa pamiętam okropny 'żel na wągry' z Avonu, co to było za paskudztwo :D
OdpowiedzUsuńNie miałam na szczęście :)
UsuńUff, nie miałam żadnego i na pewno nie kupię ;)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze :)
UsuńNa szczęście nie miałam żadnego z tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńNie fajnie jak się trafia na buble, nie miałam nic z tego, nawet mnie ten korektor nie kusił i dobrze widzę :))
OdpowiedzUsuńNie miałam nic i nie kupię! Dzięki za ostrzeżenia!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie.
vickey1444.blogspot.com
Obserwacj=obserwacja
komentarz-kilka komentarzy i obserwacja! :)
ciekawe co się stało z tą pomadką ochronną..
OdpowiedzUsuń