Starry night, czyli płytka Born Pretty i lakier Sally Hansen w akcji!

Mam całkiem sporą gromadkę (no dobra - gromadę) lakierów, których jeszcze nie używałam. Dzisiejszy główny bohater, czyli lakier Sally Hansen, przeleżał niemal rok!

Na zdjęciach efekt wygląda płasko, niestety. Na żywo efekt był trójwymiarówy i przyciągający spojrzenia. Lakier, o którym dzisiaj mowa, jest ubogim kameleonem. Stwierdzenie te, najlepiej oddaje jego wygląd :) Kolor lakieru to granat, który w zależności od kąta padania światła ma mroźną, morską bądź różowo-fioletową poświatę.

Powyższy lakier (Sally Hansen, HD, 16 laser) kupiłam u użytkownika MadeIn na allegro za całe 4,99 zł :) Przyznam szczerze, że z całej serii HD ten jest najbardziej interesujący, pozostałe wyglądają...dziwnie. 

Efekt, który widzicie na zdjęciach osiągnęłam po nałożeniu 3 bardzo cienkich warstw. Lakier wysycha bardzo szybko i ma lekko chropowate wykończenie. Na moich paznokciach wytrzymał ponad tydzień, przy czym po 4 dniach pojawiły się przetarte końcówki. Podsumowując - polecam :)

Stemple wykonałam lakierem Kaleidoscope (Mirror 12), który ostatnio gości non stop na moich paznokciach. Uwierzcie mi (lub nie), ale jest to najlepszy złoty lakier (do stempli oczywiście) jaki miałam do tej pory! Niedługo na jego temat pojawi się wpis :)

Wzory odbijałam z płytki BPL-056, którą opisywałam już w tym wpisie :) Nie będę się ponownie nad nią rozpływać - jest świetna. Żałuję jedynie, że trafiła w moje łapki tak późno.

Jeśli jesteście zainteresowane zakupami w sklepie BornPrettyStore, zachęcam do skorzystania z kodu rabatowego KTB10, który uprawnia do 10 % zniżki na produkty nieprzecenione.

Pozdrawiam,

Kasia