Recenzja: Clinique, Płyn złuszczający przeznaczony dla cery mieszanej
Od końca sierpnia używam płynu złuszczającego od Clinique. W tamtym okresie zmagałam się z podskórnymi grudkami i masą zatkanych porów. Próbowałam wszystkiego, aż w końcu zdecydowałam się kupić tonik, który tak bardzo polecała Blondie. I uważam, że był to najlepszy zakup poczyniony pod wpływem internetowych rekomendacji blogerek i vlogerek.
Zużycie po prawie 6 miesiącach używania |
Swój egzemplarz kupiłam w Sephorze podczas akcji - 20% (na całą pielęgnację). Po krótkiej rozmowie z konsultantką wybrałam wersję opatrzoną numerem 3, która jest przeznaczona dla posiadaczy cery mieszanej w kierunku tłustej.
Produkt przychodzi do nas w plastikowej, dość solidnej butelce z nakrętką o charakterystycznej dla marki Clinique barwie. Przy dozowaniu toniku na wacik musimy uważać, ponieważ nie posiada on żadnego dozownika. Odkręcając nakrętkę widzimy wielgaśną dziurę :D, która dozuje pokaźną ilość płynu. Z upływem czasu nabrałam wprawy i produkt tak ochoczo nie wyłaził z opakowania. To w zasadzie tyle, jeśli chodzi o sprawy techniczne.
Tonik posiada alkoholowy zapach, który bardzo szybko ulatnia się ze skóry. Drobne ranki pieką jak szalone po aplikacji tego płynu, ale to i dobrze, bo w moim przypadku dość znacząco przyczyniło się do ograniczenia majstrowania przy skórze ;) A samo działanie? Rewelacja, oczywiście przy długoterminowym stosowaniu. Pierwsze dwa tygodnie znajomości z tonikiem zaowocowały niezliczoną ilością pryszczy i bolących zgrubień. Trochę mnie to przestraszyło i zniechęciło, ale stwierdziłam, że nie przestanę go stosować skoro zapłaciłam za niego 60 zł. Każda kolejna (nocna) aplikacja poprawiała stan mojej skóry. Po prawie 6 miesiącach jestem bezapelacyjnie zakochana w tym produkcie. Koloryt cery został ujednolicony, pory odrobinę zmniejszone, ilość pryszczy zmniejszona (moje rozszerzone pory są wielkości kraterów i nic na nie nie działa), a produkcja sebum zdecydowanie zmniejszona (zdjęcie z "gołym" policzkiem TU)
Kilka słów od producenta |
Z jedną obietnicą producenta nie jestem w stanie się zgodzić. Tonik nie usuwa martwych komórek naskórka w stopniu, który zadowalałby mnie. Peeling mechaniczny/enzymatyczny jest nadal niezbędny.
Podsumowując, za 60-75 zł otrzymujemy 200 ml produktu, który pozwala na utrzymanie w ryzach cery kapryśnej z tendencją do zapychania. Ja z pewnością kupię płyn ponownie, ponieważ nie wyobrażam sobie bez niego nocnej pielęgnacji cery.
Stosowałyście produkty Clinique? Czy są wśród nich Wasi ulubieńcy?
Pozdrawiam,
Kasia
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz :)